Na wstępie powiem, że proszę o kontakt osoby, które się zgłosiły!
Rozdział Pierwszy: Kim jest Hermiona, o co chodzi Dumbledore’owi i kto tu oszalał?
Hermiona biegła tak szybko, jak tylko mogła. Musiała się gdzieś ukryć, gdziekolwiek! Uciec przed tym, co ją tak nagle uderzyło, czyli wyssanymi z palca informacjami! To, co powiedział jej Dumbledore, to nie mogła być prawda! To musiał być jakiś chory sen! Przecież ona jest Hermioną Granger, córką zwykłych mugoli! To jasne, że nie może być córką jakiegoś śmierciożercy, a do tego czystej krwi. No nie może być!
Hermiona wpadła do chaty Hagrida i zatrzasnęła za sobą drzwi. Tu będzie bezpieczna, tu nikt nie powinien jej szukać. Będzie mogła spokojnie pomyśleć. Musi zebrać fakty.
Dyrektor spokojnie poinformował ją, że jest córką śmierciożercy i że ktoś zabierze ją do jej prawdziwych rodziców. Więcej Hermiona nie słuchała, bo wybiegła zaskoczona. Przecież nie mogła pozwolić, aby zabrał ją jakiś śmierciożerca! I jak tak właściwie Dumbledore miałby na to pozwolić? To nienormalne!
Hermiona usiadła na krześle i podparła się ręką o stół. Zdecydowanie musiała pomyśleć. Jeżeli wróci do szkoły, to Dumbledore wyśle ją do jej prawdziwych rodziców. Nie mogła ze szkoły uciec! Co stałoby się z jej przyszłością?
Drzwi do chatki otworzyły się nagle, a do środka wkroczyła osoba, której Hermiona Granger (a może już nie Granger?!) się nie spodziewała. Większość uczniów już drżała by ze strachu, ale nie ona. Nie, ona nigdy nie bała się profesora Severusa Snape’a, który miał miano Naczelnego Postrachu Hogwartu i nigdy nie pojawił się taki, który temu stanowisku mógłby zagrozić.
– Jak mnie pan znalazł?! – zapytała skonfundowana dziewczyna. – Musi mi pan pomóc! Profesor Dumbledore oszalał! – dodała gorączkowo, skupiając się na tym, co ważniejsze. – On chce, aby zabrali mnie jacyś śmier…
– To ja jestem tym śmierciożercą, który ma cię zabrać do… prawdziwych rodziców – przerwał jej Nietoperz z Lochów grobowym głosem. Hermiona natomiast miała minę, jakby ją piorun trafił.
– Pan też oszalał?!
Wtem drzwi otworzyły się po raz kolejny, a do chatki Hagrida wszedł profesor Dumbledore we własnej osobie i całym swym majestacie.
– Severusie, doskonale się składa, że tu jesteś. Zabierz pannę Granger do…
– Nigdzie nie zamierzam jej zabierać – sprzeciwił się kategorycznie Snape, a Hermiona spojrzała na niego z niedowierzaniem oraz z nadzieją, która szybko zakiełkowała w jej głowie. Miała wreszcie kogoś po swojej stronie! Może profesorowi uda się wybić te głupoty z głowy? Może Postrach Hogwartu nie wierzy w te bzdury, które wygaduje dyrektor?
Hermiona tego nie wiedziała.
– Więc wyjdziecie stąd dopiero wtedy, gdy dojdziecie do porozumienia, oczywiście po mojej myśli – oznajmił, a na jego wargach zaigrał cwany uśmieszek. Potem wyciągnął różdżkę, machnął kilka razy i wyszedł.
Zaszumiało, coś zabłysło, w oczach pociemniało, a drzwi zatrzasnęły się z hukiem, tak mocno, że aż chatką wstrząsnęło.
Coś jednak było nie tak.
– Przeklęty Dumbledore! – warknął Snape.
– Co on zrobił? – zapytała zdezorientowana dziewczyna, czując że rzucił jakieś zaklęcie.
– Rzucił zaklęcie, durna dziewczyno! Musimy coś wymyślić, żeby się stąd uwolnić. Są tylko dwa wyjścia; albo zrobię, co będzie chciał i zabiorę cię do tych przeklętych śmierciożerców, żebyś udawała potulną córeczkę i szpiegowała, do czego totalnie się nie nadajesz, albo… – Snape zamilkł, nie mając nawet zamiaru wypowiadać tych słów na głos. Ten pomysł był tak niedorzeczny, że mężczyzna nawet nie brał go pod uwagę.
– Albo co? – zapytała z zainteresowaniem Gryfonka, totalnie ignorując obelgi pod swoim adresem, choć oczywiste było to, że nie podzielała zdania profesora.
– Nico! – warknął Severus szybko ucinając temat.
– Jednak jest jakieś wyjście! – nie dawała za wygraną Hermiona, patrząc na nauczyciela bykiem.
– Prędzej oddam cię śmierciożercom! – oznajmił. – Nawet nie próbuj więcej pytać, Granger! Musimy jakoś obejść tą klątwę i się stąd wydostać, żebym mógł przetłumaczyć Dumbledore’owi, że jego genialny pomysł nie jest taki genialny – stwierdził.
– Może po prostu ją zdejmijmy? – zasugerowała.
– No co ty nie powiesz?! Może łaskawie jeszcze dodasz, jak?
– No… – zastanowiła się dziewczyna. – Antyzaklęciem?
– Nie ma czegoś takiego, jak antyzaklęcie, durna dziewczyno! A Dumbledore rzadko wymyśla PRZECIWKZAKLĘCIA – powiedział, z naciskiem na ostatnie słowo.
Hermiona rozejrzała się po chatce, podeszła do drzwi, które próbowała otworzyć, ale bez skutku. Z oknem także jej sie nie udało. Nie zwracała uwagi na mamrotanie Snape’a, gdzie wyłapała coś o “durnej idiotce” i “Merlinie, za jakie grzechy”.
– Jeszcze jakieś genialne pomysły? – zapytał kąśliwie, obserwując poczynania swej towarzyszki niedoli.
– Może po prostu wysadźmy ścianę? – zasugerowała nagle Hermiona.
– Nie sądzę, aby Hagrid był z tego zadowolony – zauważył nauczyciel.
– Od kiedy przejmuje się pan tym, z czego Hagrid byłby zadowolony? – zapytała dziewczyna.
– Czy ty się zmieniłaś na mózgi z Longbottomem?
– Uznam, że nie słyszałam – mruknęła.
– Minus dziesięć punktów za ignorowanie nauczyciela! – warknął.
– Pan tylko punkty potrafi odbierać – mruknęła. – Mógłby pan coś zdjąć na przykład.
– Coś zdjąć? – zapytał, marszcząc przy tym brwi.
– No tą klątwę, a pan co pomyślał? – zapytała.
– Oczywiście, że pomyślałem o klątwie, Granger!
Tym razem to Severus obszedł wnętrze chatki dookoła, zajrzał w każdy kąt, pomachał różdżką, porzucał jakieś zaklęcia, których Hermiona nie znała, jednak na nic się to nie zdało.
– Może jednak wysadzimy tą ścianę? – zasugerowała.
– Może jednak oddamy cię śmierciożercom? – odparł z paskudnym uśmiechem.
– Nie wierzę w to, że jestem córką jakiś śmierciożerców – stwierdziła hardo. – To niemożliwe.
– Dlaczego nie?
– No niech chociaż pan będzie normalny – stwierdziła sceptycznie Hermiona. – To co z tą ścianą?
– Może lepiej wysadzić same drzwi? – zasugerował.
Hermiona wyciągnęła różdżkę i wypowiedziała zaklęcie.
...
Powodzenia w dalszym pisaniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz